Pragnęłam dzisiaj przenieść się w miejsce magiczne, aby zaznać odrobiny spokoju i ukojenia… poczuć się wolna… Długo nie musiałam szukać takiego miejsce. Szybko przeniosłam się do Vang Vieng w Laosie i wspomnień z nim związanych.
Trafiliśmy tam przez przypadek. W przewodniku było dosłownie kilka zdań. I te intrygujące ostatnie słowa „pokochasz albo znienawidzisz”.
Pierwsze wrażenie – koszmar. Grupy pijanych i naćpanych Brytyjczyków. Głośne puby i Przyjaciele w każdej telewizji. Lokalne atrakcje „tubing”, „rope swings”… Pomyślałam -„to miejsce nie ma nic do zaoferowania”.
Później pokochałam je – wystarczyło oddalić się odrobinę i można było odnaleźć ciszę i spokój, dziką naturę i zakątki tak magiczne, że do dziś mam to miejsce głęboko w sercu.
Zdjęcie: Vang Vieng, Laos, listopad 2010
2013 © Fineliner. Premium Theme by UXbarn.