Loading

Bielą malowane…

Każda pora roku ma w sobie coś wyjątkowego. Szczególnie gdy możemy doświadczać jej w pełni. Tak jak jesień najbardziej cieszy gdy mieni się złotem, tak zima gdy otula wszystko bielą… Cudownie wczoraj późną porą wjeżdżało się do mojej Kotliny… gdy wszystko spowite było białym puchem… zbocza gór, drzewa, kręta droga i pobocza… Mimo iż była 3:00 w nocy, wcale nie śpieszyło mi się do domu. Szczególnie, że przy drodze chowały się stadka sarenek, które nieśmiało co rusz wkraczały na drogę…

Zima zatem w Polsce powoli acz konkretnie zaznacza swoją obecność. Mam nadzieję, że zagości u nas na trwałe, przynajmniej do końca lutego… ;) Może już w ten weekend udam się z aparatem w moje pagóry…

…tymczasem pragnę podzielić się z Wami kilkoma kadrami z zeszłorocznej podróży do Sant Moritz. Przepiękne, bajkowe miejsce… górskie serpentyny, malownicze szczyty pokryte białym puchem, cisza i spokój idealna do kontemplacji oraz szwajcarska gościnność. Choć podróż była krótka, okazała się wystarczająco długa abym totalnie zauroczyła się tym miejscem. Pamiętam, że zastanawiałam się jak wygląda wiosną. Obiecałam sobie, że kiedyś tam powrócę, gdy stopnieją śniegi. Ale zanim to nastąpi… oddajmy się na moment zimowym marzeniom :)

Zdjęcia: Sant Moritz, Szwajcaria, Marzec 2011

Leave a Comment